Powstała nowa kanapka na polskiej scenie. Przyrządził ją najlepszy bajkopisarz wśród polityków – poseł Dorn. Wydawało się, że już trwale lewica przejęła to, co było w latach 90. ub. wieku znakiem firmowym prawicy: totalne rozdrobnienie™. Okazuje się jednak, że PiS i PO to za mało. Cóż, "prezes partii" nawet kanapowej – to brzmi dumniej niż "członek". Nawet jak jedynymi kolegami partyjnymi są kumple od piwa oraz pies Saba. Teraz, żeby przywrócić aequilibrium w przyrodzie oraz wyrównać Jin i Jang, powinna zaraz powstać partia Polska Minus, tym razem założona przez Gowina i innych uciekinierów z PO.
Swoją drogą fajnie by było, gdyby w polskiej polityce pojawił się jakiś porządny mebel, bo to co teraz mamy to rupiecie. PiS, czyli bujany fotel po dziadku (stary, skrzypi i niepotrzebny), a PO – skręcana sofa z Ikei (kupiłeś, bo ładnie wyglądała na zdjęciu, ale ze złożeniem radź sobie sam).
Obawiam się, że ugrupowanie krewnych i znajomych Ludwika za rok lub dwa zapuka do drzwi PiSu (zupełnie jak borówki pragną sojuszu z SLD z którego odchodziły), a Kaczyńscy wspaniałomyślnie adoptują buntowników. I to będzie pierwsza w Europie adopcja przez jednojajowych bliźniaków. A mówią, że jesteśmy nietolerancyjni.
Swoją drogą fajnie by było, gdyby w polskiej polityce pojawił się jakiś porządny mebel, bo to co teraz mamy to rupiecie. PiS, czyli bujany fotel po dziadku (stary, skrzypi i niepotrzebny), a PO – skręcana sofa z Ikei (kupiłeś, bo ładnie wyglądała na zdjęciu, ale ze złożeniem radź sobie sam).
Obawiam się, że ugrupowanie krewnych i znajomych Ludwika za rok lub dwa zapuka do drzwi PiSu (zupełnie jak borówki pragną sojuszu z SLD z którego odchodziły), a Kaczyńscy wspaniałomyślnie adoptują buntowników. I to będzie pierwsza w Europie adopcja przez jednojajowych bliźniaków. A mówią, że jesteśmy nietolerancyjni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz