Ostatnio w TV króluje sequel najlepszego polskiego serialu ostatnich lat – Komisja Śledcza, sezon 4. Przewodniczący Sekuła (to postać komiczna, odgrywa rolę takiego skrzyżowania Jasia Fasoli i Foremana z Dr House'a – nieudolnego szefa zespołu diagnostycznego) kończył ostatnio posiedzenie komisji jednoosobowo. Trzeba przyznać, że scenarzysta odcinka odwalił kawał dobrej roboty, bo sam pomysł na to, żeby za stołem siedział jeden człowiek i zadawał w pustą przestrzeń pytanie: Czy ktoś z członków Komisji chce jeszcze zadać świadkowi pytanie? jest świetny.
Generalnie jednak, tak jak to zwykle bywa, sequel jest dużo gorszy niż pierwsza część. Cóż Rokita, Ziobro, Beger i Błochowiak to już kultowe postaci. Dla Beger i Ziobry był to początek wielkiej kariery aktorskiej (monolog o doktorze G. wszedł już do kanonu kina niemal jak teksty de Niro z Taksówkarza). Niestety posłanka SLD nie potrafiła się już pozbierać po swej debiutanckiej roli. Zupełnie jak kapitan Kloss, została zaszufladkowana w pionowych korytarzach. Również J.M.W. Rokita, gwiazdą już nie został. Nikt go nie chciał zaangażować, zaliczył tylko krótki epizod w jakiejś niemieckiej produkcji o lotnictwie...
Może to ta nowa komedia sprawia, że główne media w naszym kraju są ciągle zauroczone premierem i jego błyszczącym gabinetem. Łatwo zaobserwować postawę, którą można nazwać domniemaniem racji Platformy: jeśli jest jakiś spór, to rację ma PO. Tak było ostatnio przy relacjonowaniu przesłuchania posła Chlebowskiego. Pan Sekuła mówił do pustej sali, bo pozostali członkowie byli na przerwie, którą tenże Sekuła ogłosił. Opozycja się oczywiście oburzyła, że przerwa została skrócona, przewodniczący twierdził, że wszystko odbyło się punktualnie. Co zrobiły media? Naturalnie uwierzyły Sekule. Dopiero kiedy któryś z dziennikarzy dokonał skomplikowanych obliczeń, wyszło mu, że jednak pauza trwała sześć zamiast dziesięciu minut. Nie powinno zatem zdziwić, jeśli okaże się niebawem, że Miro i Zbychu jedynie ratowali naszą polską gospodarkę wspierając firmy Ryśka. A co innego mieli robić? Przecież wszystkie Ryśki to porządne chłopy. Morda!
Generalnie jednak, tak jak to zwykle bywa, sequel jest dużo gorszy niż pierwsza część. Cóż Rokita, Ziobro, Beger i Błochowiak to już kultowe postaci. Dla Beger i Ziobry był to początek wielkiej kariery aktorskiej (monolog o doktorze G. wszedł już do kanonu kina niemal jak teksty de Niro z Taksówkarza). Niestety posłanka SLD nie potrafiła się już pozbierać po swej debiutanckiej roli. Zupełnie jak kapitan Kloss, została zaszufladkowana w pionowych korytarzach. Również J.M.W. Rokita, gwiazdą już nie został. Nikt go nie chciał zaangażować, zaliczył tylko krótki epizod w jakiejś niemieckiej produkcji o lotnictwie...
Może to ta nowa komedia sprawia, że główne media w naszym kraju są ciągle zauroczone premierem i jego błyszczącym gabinetem. Łatwo zaobserwować postawę, którą można nazwać domniemaniem racji Platformy: jeśli jest jakiś spór, to rację ma PO. Tak było ostatnio przy relacjonowaniu przesłuchania posła Chlebowskiego. Pan Sekuła mówił do pustej sali, bo pozostali członkowie byli na przerwie, którą tenże Sekuła ogłosił. Opozycja się oczywiście oburzyła, że przerwa została skrócona, przewodniczący twierdził, że wszystko odbyło się punktualnie. Co zrobiły media? Naturalnie uwierzyły Sekule. Dopiero kiedy któryś z dziennikarzy dokonał skomplikowanych obliczeń, wyszło mu, że jednak pauza trwała sześć zamiast dziesięciu minut. Nie powinno zatem zdziwić, jeśli okaże się niebawem, że Miro i Zbychu jedynie ratowali naszą polską gospodarkę wspierając firmy Ryśka. A co innego mieli robić? Przecież wszystkie Ryśki to porządne chłopy. Morda!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz