Rzepa donosi, że Polacy na stanowisku pierwszego europejskiego szefa wszystkich szefów, widzieliby kanclerz Angelę.
Podobnie jak Premier Tusk, czuję miętę do Pani Merkel, bo jest jednym z nielicznych prawdziwych mężów stanu (żon stanu?). Myślę też, że z naszymi nowymi przyjaciółmi łączy nas więcej niż mogłoby się wydawać: kultura (ci wielcy filozofowie: Kant, Schopenhauer, Beckenbauer), mieszczańskość, kuchnia, prawo, a nawet język - bo przecież takie wspaniałe słowa jak kartofel, knajpa, browar, sznaps, kac (może to ostatnie nie jest dobrym przykładem...). Dzieli nas właściwie tylko historia i poczucie humoru (w sensie: że my je mamy, a oni nie).
Wynik sondażu mimo wszystko zadziwia. W kraju, który nieco ponad sto lat temu był trzymany pod butem przez wybitnego niemieckiego kanclerza, a przed półwieczem został zrównany z ziemią przez innego kanclerza, chęć postawienia na czele zjednoczonego kontynentu kanclerki-Niemki (nawet jeśli z DDR-u), jest dość hmmm... nieoczywista. Albo jesteśmy narodem najbardziej w Europie dojrzałym do jedności, pełnym ducha Schillera-Beethovena (...wszyscy ludzie będą braćmi...) - bo mimo bardziej lajtowych doświadczeń z Niemcami, ani Francuzi, ani Anglicy, nie chcieliby Unii znowu pod germańskim przewodem; albo jesteśmy rozkosznie naiwni - bo nie widzimy, że Unia Unią, ale nadal każdy kraj walczy o swoje.
Podobnie jak Premier Tusk, czuję miętę do Pani Merkel, bo jest jednym z nielicznych prawdziwych mężów stanu (żon stanu?). Myślę też, że z naszymi nowymi przyjaciółmi łączy nas więcej niż mogłoby się wydawać: kultura (ci wielcy filozofowie: Kant, Schopenhauer, Beckenbauer), mieszczańskość, kuchnia, prawo, a nawet język - bo przecież takie wspaniałe słowa jak kartofel, knajpa, browar, sznaps, kac (może to ostatnie nie jest dobrym przykładem...). Dzieli nas właściwie tylko historia i poczucie humoru (w sensie: że my je mamy, a oni nie).
Wynik sondażu mimo wszystko zadziwia. W kraju, który nieco ponad sto lat temu był trzymany pod butem przez wybitnego niemieckiego kanclerza, a przed półwieczem został zrównany z ziemią przez innego kanclerza, chęć postawienia na czele zjednoczonego kontynentu kanclerki-Niemki (nawet jeśli z DDR-u), jest dość hmmm... nieoczywista. Albo jesteśmy narodem najbardziej w Europie dojrzałym do jedności, pełnym ducha Schillera-Beethovena (...wszyscy ludzie będą braćmi...) - bo mimo bardziej lajtowych doświadczeń z Niemcami, ani Francuzi, ani Anglicy, nie chcieliby Unii znowu pod germańskim przewodem; albo jesteśmy rozkosznie naiwni - bo nie widzimy, że Unia Unią, ale nadal każdy kraj walczy o swoje.
Muza:
* L. v. Beethoven – Oda do radości (w wyjątkowym wykonaniu)
* co by było, gdyby Sting śpiewał w Bee Gees: The Police vs. Bee Gees – Roxanne (DJ Zebra mash-up)
* L. v. Beethoven – Oda do radości (w wyjątkowym wykonaniu)
* co by było, gdyby Sting śpiewał w Bee Gees: The Police vs. Bee Gees – Roxanne (DJ Zebra mash-up)