
... chyba najbardziej wyjątkowe. Dwa dni po Jego śmierci. Stadion Cracovii - Msza z udziałem kilku tysięcy kibiców Wisły, Cracovii i Hutnika. Byłem tam. Przeżycie, które będę pamiętał do końca życia. Coś podobnego, czyli wydarzenie, które wydaje się teraz absolutnie surrealistyczne: dwie grupy, które się nienawidzą (nie mówię o takich lajtowych kibicach jak ja, tylko o prawdziwych kibolach! Cracovia żydy, Wisła psy itp.), kumple takich, co nie raz dźgali nożami, albo walili bejsbolami za swój klub. Goście co jak masz ich w nocy minąć, to przechodzisz się na drugą stronę ulicy. W jednym miejscu i to jeszcze po to, żeby śpiewać pieśni religijne i podać sobie znak pokoju. Tłumu można się bać, zbiorowe emocje są zwykle niebezpieczne, ale jedność tłumu ludzi to niezwykłe doświadczenie. Fascynujące sceny, obecność czegoś nieuchwytnego, trwającego chwilę (godzinę, dwie, może dzień?), czegoś co już się nigdy nie wydarzy. Prawdziwej solidarności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz