To the future or to the past, to a time when thought is free, when men are different from one another and do not live alone — to a time when truth exists and what is done cannot be undone. From the age of uniformity, from the age of solitude, from the age of Big Brother, from the age of doublethink — greetings!
(G. Orwell, 1984)

wtorek, 23 grudnia 2008

Życzenia i Prezenty

And so this is Christmas... jak śpiewał John Lennon w najdurniejszej świątecznej pop-kolędzie. Ludzie sobie życzą i dają prezenty.

Platforma Obywatelska sięga 60%. Jest to tym bardziej zdumiewające, że partia rządząca szybuje w górę teraz, gdy pierwszy raz od lat Polska – tygrys Europy, zaczyna się zwijać gospodarczo (uwaga: mimo gigantycznej kasy płynącej od dobrej cioci Brukseli). O Tusku natomiast mówią, że gbur i leń. Kto, że niby Kaczyńscy? Nie, dziennikarze "The Economist". Co, że nikt o tym w Polsce nie podał? Ani Onet, ani TVN, ani Wyborcza? Niemożliwe...

Pewien Poseł PiSu życzy złośliwie PO jeszcze większej akceptacji w społeczeństwie. Można ostrzec drużynę Donalda: tylko, żeby nie przesadzić. Historia zna takie przypadki, np. ten gościu z filmu Barei Poszukiwany, Poszukiwana – niby chciał, żeby było jak najwięcej cukru w cukrze, a koniec końców okazało się, że po prostu nielegalnie pędził bimber w łazience.

Prezydent na trzecią rocznicę rozpoczęcia kadencji sięga dna, odwracają się od niego wszyscy, nawet naczelni Dziennika. Prezydentowi politolodzy radzą (jak zawsze życzliwie) sympatyczności i twardości, wyrazistości i łagodności. Wyborcza w duchu świątecznym uruchomiła nawet specjalny serwis internetowy, żeby każdy mógł własnoręcznie dowalić Kaczorowi ciętym tekstem (nazwali to: "Czego chcesz życzyć Kaczyńskiemu?"). Jak zauważa były poseł PO, do bon tonu należy bowiem żartować sobie z prezydenta i wylewać na niego pomyje – pamiętajcie o tym koniecznie, tym bardziej, że zbliża się czas zabaw towarzyskich i bali. Przygotujcie się, żeby mieć zawsze w zanadrzu historyjkę o kompromitacji gruzińskiej, albo anegdotkę o Irasiadzie. Śmiechu będzie co nie miara. Jeszcze raz, żeby sobie Szanowni Czytelnicy ugruntowali, idąc na bal pamiętamy o: 1. czystych butach, 2. żarciku o głupim Kaczorze.

Święta to nie tylko życzenia, ale też prezenty. Zwykle otrzymujemy je od biskupa Mikołaja lub innych dziwnych postaci. Premier Tusk na pewno prezent dostanie od Gwiazdora. Prezydent Kaczyński niewątpliwie od Mroza, Dziadka Mroza (a właściwie Dziada). Podarki dajemy też sobie nawzajem. W tym roku Adam Michnik ofiarował Rodakom wywiad z autorytetem (oczywiście pełen krytyki wszystkich których nie lubi). Trener Beenhakker pod choinką znajdzie wypowiedzenie. Poseł Karski powinien w ozdobny papier opakować meleksa. Zarząd TVP dostał natomiast w prezencie... zarząd zastępczy. Chyba po to, żeby się biedaki nie przepracowywały. To miło ze strony Rady Nadzorczej. Na pewno trzydziestoletni faszysta do spółki z dawnym dziennikarzem Trybuny, dadzą radę!

Ciężko pracujący, a słabo zarabiający dostali od rządu w prezencie (pewno za te 60% poparcia) po kieszeni. Zabrali im prawo do wcześniejszych emerytur. Dlatego niebawem zaroi się od sześćdziesięciokilkuletnich maszynistów, ratowników, kierowców ciężarówek, nauczycieli wuefu. W odbieraniu praw nabytych byłym esbekom Platforma nie była już taka odważna, ale dobre i to, że obcięli im dodatki.

Niezawodny Palikot robi w Sejmie zrzutę na Ziobrę i proponuje wykup jego mieszkania, żeby zrobić tam muzeum IV RP. Jestem za, a Palikot powinien stać się tam czołowym eksponatem w sali Oszołomy. Świetny dziennikarz śledczy Jachowicz podsuwa całkiem serio inny pomysł uporania się Ziobry z absurdalnym wyrokiem sądu. To może być test dla mediów. Czy na to pójdą? To byłby dobry świąteczny prezent. No ale, pójść na rękę temu chodzącemu wcieleniu zła? Teraz to już nawet na TVPis Ziobro liczyć nie może, ani na swojego kotecka, yyy sorry, Kotecką.

Wesołych!


Muza:

Od siedmiu lat nie ma Obywatela G.C. dlatego na tę rocznicę – Tak... Tak... To ja(posłuchaj) (ściągnij). Dobra muzyka (ostre akordy w tle – na fortepianie Ciechowski). Genialne słowa – jedna z nielicznych piosenek, w których chodzi o coś więcej niż orła cień, sęp miłości albo anioła głos. Jeden z niewielu tekstów, który mimo, że jest po polsku, nie brzmi śmiesznie. Świetny rytm, rym i melodyjność słów, a to wymagało wielkiego kunsztu – polszczyzna nie jest tak śpiewna jak angielski.

niedziela, 7 grudnia 2008

Krakowska premiera Tuska

Tusk na UJ

Sympatyczny, spontaniczny, otwarty, dowcipny, bezpośredni, zwykły, może nawet lekko zawstydzony i nieśmiały, bo żarty wygłasza cichym głosem i patrząc w ziemię (z obawy, że będą nieśmieszne). To pierwsze wrażenie z początku spotkania premiera Tuska z krakowskimi żakami. Po 10 minutach facet miał w kieszeni niemal całą widownię. Można by obdarować tymi wszystkimi cechami kilku polityków i każdy przodowałby w rankingach popularności. Mało tego, Tusk sprawia wrażenie jakby nie były to wyuczone na wielodniowych kursach piaru zalety, tylko naturalny, wrodzony charakter i styl bycia. Medialność najwyższej próby. Nic więc dziwnego, że rodacy właśnie z premierem najchętniej zjedliby karpia, obalili piwko pod sklepem i podzielili się w łóżku żoną. 3/4 Polaków uważa go za polityka prawie idealnego (obszerne omówienie ankiety CBOSu). Jednak coś w tym obrazie zaczęło się psuć mniej więcej po dwóch, trzech odpowiedziach na pytania studentów. W pewnej chwili do słuchaczy mogło, powinno, do niektórych z pewnością dotarło to, że premier nie ma za wiele do powiedzenia... Owszem, ogólne deklaracje: "jestem za zniżkami na biletach studenckich", "jestem za podatkiem liniowym", "jestem za refundacją in vitro", "jestem przeciw agresji i schamieniu polskiej polityki" – wyśpiewywał na zawołanie, przyozdabiając je ciągłymi żarcikami na temat potwora Kaczyńskiego, aforyzmami godnymi Leszka Millera ("twardość to bardzo pożądana cecha w pewnych sytuacjach") albo trochę mniej eleganckimi chlapnięciami ("Kiedy ostatnio obejrzałem zachowanie kibiców Wisły i Cracovii to pomyślałem, że na Wiejskiej nie jest jeszcze tak źle"). Treści żadnej, no bo: zniżki na bilety tak, ale tylko jeśli minister finansów nie będzie miał nic przeciwko; podatku liniowego nie będzie, bo nasz koalicjant nie chce; zmiana zasad dotyczących stypendiów studenckich będzie, ale jaka i kiedy to nie wie, bo się na tym nie zna; Palikot, Niesioł i Komorowski może i są nieeleganccy, ale przecież jak można inaczej reagować na potworów Kaczyńskich – ci to dopiero są chamy. Premier się boi mieć poglądy i wyrazistość, bo gdyby się określił, przestałby się podobać wszystkim. A to klucz do jego sukcesu i rządów PO. Nie będzie rewolucji, nie będzie ważnych reform, nie będzie twardości (którą premier tak lubi) wobec zapędów Rosji, nie będzie dekomunizacji. Będą boiska Orliki, platformerskie media publiczne (Trójka pewnie bez Skowrońskiego), schetynówki i pomostówki. I to jeszcze przez co najmniej dwa lata, bo Donald musi dociągnąć do wyborów prezydenckich. Wtedy wreszcie będzie mógł odpocząć, naród – odetchnąć i pokochać Słoneczko Polski, a nowy premier... wziąć się do roboty.

Jeden z wielu

25 lat od przyznania Nobla Wałęsie. Lechu przyjmuje hołdy z całego świata. Jeszcze 2 lata temu byłbym pierwszym, który podążyłby na kolanach do Gdańska. Zamiast tego oglądam to wszystko lekko zmieszany (bo wcześniej wstrząśnięty lekturą książki IPN-u o Bolku). Wałęsa jest legendą i kropka. Ale doszło drugie zdanie: Wałęsa współpracował z SB, donosił na kolegów, brał pieniądze, wykradł swoje esbeckie papiery. Oczywiście, to jest zdanie podrzędne, ale jest. Wymazać je może tylko sam Lechu mówiąc wreszcie prawdę. No bo przecież jego późniejsze zasługi są nieporównanie ważniejsze.
Choć zapewne wzruszających momentów nie brakowało i większość gości składała w istocie hołd Solidarności, ale te obchody to też absurd przemożnego kodu współczesnej polskiej polityki (jak w ciekawym tekście pisze Krasowski) pokazany w soczewce: minister spraw zagranicznych, który w latach 90. wojował z Wałęsą popierając obóz Macierewicza i Olszewskiego, wściekle atakuje szefa rządu w którym był ministrem jeszcze 2 lata temu, nazywając go karłem moralnym. A na sali w gdańskiej hali Oliwii, gdzie w '80 roku odbył się historyczny zjazd Solidarności (Solidarności Wałęsy, Gwiazdy, Walentynowicz, Kuronia, Kaczyńskich i Michnika), rozwalony w fotelu siedzi czerwony poseł Kalisz i głośno klapie brawo za dowalenie Tym karłom...
Wałęsa od dawna powtarza już, że to on obalił komunizm (pozostali bojownicy mu tylko nie przeszkadzali), dzięki swojej odwadze, przenikliwości, inteligencji i sprytowi. Żąda dla siebie pomnika za życia, zakazuje trudnych pytań. Wmawiam sobie, że jest dwóch Wałęsów. Jest ten obecny, jeżdżący po świecie i opowiadający bzdury o "trzeciej drodze" i "wieku intelektu" i jest ten, którego znam z opowiadań, filmów, książek, wreszcie z własnej pamięci lat 90. Ten nieugięty w internowaniu, któremu U2 zadedykowało tę piosenkę. Ten, który w Oslo mówił (a raczej został odczytany): Przyjmuję tę nagrodę z całym szacunkiem dla jej rangi i zarazem z poczuciem, że wyróżnia ona nie mnie osobiście, lecz jest nagrodą dla "Solidarności", dla ludzi i spraw, o które walczyliśmy i walczymy w duchu pokoju i sprawiedliwości... mam poczucie, iż nagroda przyznana mi została jako jednemu z wielu.


muza:

Polecił Metz, polecam ja: LadyhawkeMagic (posłuchaj), My Delirium (posłuchaj). Ech, gdyby cały pop był taki, świat byłby piękny.